Kalendarium wydarzeń kulturalnych 24-30 stycznia 2020 roku

Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, Pl. Zdrojowy 2

Wyjątkowo zaczynam od dzisiaj, bo wieczorem, o 19:30 w PGS w Sopocie wernisaż Graboski Arti Fuksy 2000-2020. Więcej w linku poniżej, myślę, że to może być ciekawe wydarzenie, w każdym razie znając dorobek, bardzo polecam. Edit: wernisaż interesujący z wprowadzającym performance. Prace artysty przedstawiono w formie zdjęć z wybranych działań, pod nimi ekrany z zapętlonymi filmami z kolejnych. W oddzielnej sali na dużym ekranie wyświetlane są stale filmy, z których pokazano tylko zdjęcia. Pojawiło mi się pytanie o potrzebę poznania siebie u artysty, nie wiem, czy rozumiem jego działania przekraczania granic ciała. Czy to w ogóle jest przekraczanie i na ile jest to komfortowe lub nie. Bardzo indywidualny odbiór, ale w moich zainteresowaniach ciałem i wielozmysłowością ważne doświadczenie. W każdym razie siedziałam prawie godzinę i oglądałam filmy z zarejestrowanych performance'ów i myślałam. Doszłam do kolejnego pytania w swoich badaniach: czy ciało mnie chroni, czy odsłania?
https://www.facebook.com/events/516778429045044/

Wystawa "Wielość porządków. Od Cybisa do Strzemińskiego. Kolekcja Grażyny i Jacka Łozowskich", do 26 stycznia 2020 roku. Pisałam o niej już 23 października 2019:
„Wielość porządków. Od Cybisa do Strzemińskiego” jest ekspozycją przedstawiającą dzieła z jednej z najlepszych kolekcji w kraju. Grażyna i Jacek Łozińscy zgromadzili ponad 300 dzieł około 100 artystów, a wyboru na wystawę dokonał kurator, Bogusław Deptuła. Sam tytuł „Wielość porządków” oznacza, że nie ma jednej linii, która określiłaby całą kolekcję, ale są w niej dzieła o różnej stylistyce, reprezentujące malarstwo polskie XX wieku.
Początkiem kolekcji stały się obrazy Jana Cybisa. Jak wspominał sam Jacek Łozowski, ojciec wysłał go do pracowni malarza po dzieło do swojej kolekcji. Pozostawił 16-latkowi wybór w zakupie, ale okazało się, że obraz jest niesygnowany i Łozowski musiał wracać do pracowni by wymienić płótno na inne. Przez kolejne lata kolekcja się powiększała głównie o obrazy Tadeusza Makowskiego, Józefa Hałasa, Jerzego Tchórzewskiego, Jerzego Wolffa, Artura Nachta-Samborskiego, Tadeusza Kantora, Marii Jaremy, Piotra Potworowskiego i, naturalnie, Jerzego Nowosielskiego, Władysława Strzemińskiego i Jana Cybisa i Hanny Rudzkiej-Cybisowej.
Na tych dwóch ostatnich nazwiskach się zatrzymam, bo to ich dwie martwe natury uznałam za najciekawsze, także przez tematyczne i kolorystyczne zestawienie obrazów ze sobą. Są różne. Poczynając od barw, tej samej bardzo szerokiej palety odmiennie stosowanej oraz sposobu ich nakładania, skrajnie różniącego się. U Jana Cybisa mamy barwę gęstą, nakładaną grubymi impastami, mocno napigmentowaną, chociaż miejscami z przebijającą się fakturą płótna pomimo widocznych śladów pędzla. Przyglądając się z bliska kierunki nakładania farby są pozornie niespójne, przebijające się przez siebie barwy, częściowo się przesłaniające, kontrastowe, jakby znalazły się tam przypadkiem, jakby walczyły o miejsce na płótnie, przepychały się wzajemnie na powierzchnię. Ale kiedy lekko oddalamy wzrok farba się łączy w martwą naturę, a przypadkowe kierunki jej nakładania okazują się być pracą ze światłem, z przestrzenią, z konturem. U Hanny Rudzkiej-Cybisowej (obraz z 1973 roku) te same mocne barwy mocniej rozcieńczone olejem zostają uspokojone przewagą błękitu, nie dominującym jednak nad całością. Obraz jest wielowarstwowy, farba nakładana delikatniej, brak zamaszystych impastów, a poszczególne barwy nie kontrastują ze sobą, ale uzupełniają się, zostają zmieszane poprzez pociągnięcia pędzla z kolejnymi kolorami: błękitem, bielą, szarością. Te zimne barwy rozbielają i rozmywają soczyste podmalunki i zacierają kontury. Zaakcentowane jaskrawe owoce nie dominują na obrazie, tak, jak nie dominuje błękit. W Martwej naturze Cybisowej jest idealna równowaga. Co do kompozycji obydwu obrazów wydaje się ona być przypadkowa, ale nie jest. U Cybisa jedynie patera z owocami i kilka owoców leżących na stole obok. Oszczędność ekspozycji równoważy feeria barw. Linie zbiegają się gdzieś w głąb obrazu, lekko po skosie ku prawej z widoczną poziomą granicą kończącego się blatu dzielącą obraz horyzontalnie na wysokości czaszy patery, a barwy coraz bardziej mieszają się ze sobą w gęstym tle. U Hanny Rudzkiej-Cybisowej pole widzenia jest szerokie: od stołu, na którym stoi patera z owocami, butelka, wazon z kwiatami, porcelanowy pojemnik... przez tło dzielone wertykalnie na ścianę i wiszący na niej obraz, po wyplatany fotel pierwszego planu. Dzieje się dużo, ale wzrok przyciąga kompozycja na stole, wyraźna, rozjaśniona światłem patera z owocami, to ona jest tu główną bohaterką. Obydwa dzieła są sygnowane.
Gdybym miała pokusić się o poszukanie inspiracji w swojej głowie, wskazałabym na martwe natury Cezanne’a dla Jana Cybisa i martwe natury Bonnarda dla Hanny Rudzkiej-Cybisowej. Ogromne uproszczenie i z pewnością rodzaj nadinterpretacji i już wyjaśniam, że to tylko pierwsze wrażenie z wystawy, bo za obrazami stoją całe pokolenia postimpresjonistów, kolorystów, realistów i indywidualne rysy twórców.
Poza Cybisami zwróciłam uwagę na Nowosielskiego („Na plaży” z około 1963 roku), bardzo charakterystycznie rozwiązana kompozycja i uproszczenie formy. Ciekawe „Imersje muzyczne” Marii Michałowskiej z 1965 roku oraz dwustronny „Akt leżący” Tymona Niesiołowskiego z około 1953-1954 roku z pięknie nakładaną barwą na ciele kobiety. A w dzisiejsze instagramowe i społeczne rozważania idealnie wpisuje się swoisty dyptyk Stanisława Dróżdża, druk cyfrowy na papierze na płycie PCV z 1998 / 2009. Perełka.
Wystawa w PGS czynna do 26 stycznia 2020 roku od wtorku do niedzieli w godzinach 11:00-19:00, piątki wstęp bezpłatny.
https://www.facebook.com/events/2510677489211014/?event_time_id=2510677592544337

Wystawa "Knaf's Not Dead", wernisaż 30 stycznia o godz. 19:30, kurator Cezary Pieczyński, współpraca Galeria Piekary do 8 marca 2020 roku.
https://www.facebook.com/events/480672019511939/?event_time_id=480672022845272

Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia 1 Gdańsk, ul. Jaskółcza 1, Łaźnia 2 Gdańsk, ul. Strajku Dokerów 5

Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia 1 i 2 na Dolnym Mieście i w Nowym Porcie, "Bez granic", wystawa do 16 lutego 2020 roku. Więcej o wystawie w linku poniżej, jeszcze nie byłam, ale zachęcam, dzielcie się uwagami. Kuratorem jest Ryszard W. Kluszczyński.

Zbrojownia Sztuki ASP Gdańsk, wejście od ul. Piwnej

Zbrojownia Sztuki ASP, Galeria Kultura Ma Wiele Twarzy do 2 lutego 2020 roku
Trisity###3, czyli Trójmiejski Festiwal Sitodruku skupiający ponad 90 artystów. Szczegółowy opis w linku poniżej. Kuratorem jest Mateusz Żywicki, organizatorami Fundacja MORZE i ASP w Gdańsku.
https://www.facebook.com/events/462742104402031/

Dyplomy ASP Wpis ukończony do 2 lutego 2020 roku.
Dyplomy studentek i studentów gdańskiej ASP, wydziałów: Malarstwa, Grafiki, Architektury i Wzornictwa oraz Rzeźby i Intermediów można oglądać w Zbrojowni Sztuki. Idźcie zobaczyć i pomyśleć, bo projekty i realizacje dotyczą każdego aspektu naszej codzienności. Dyplomy nie są komentarzem do rzeczywistości, ale jej kreacją, rzadziej interpretacją zdarzeń, ciągów myślowych, dużo w nich ciała, nie tylko w jego własnej formie, ale jako punktu wyjścia do rozważań. Byłam w ostatni piątek i już wyjaśniam, o czym myślałam i co po uczelni artystycznej.
Natalia Woźniak „Gwiazdozbiór” (Wydział Rzeźby i Intermediów, promotor prof. Wojciech Zamiara) udokumentowała zmaganie się z bólem, wykluczeniem, ale także transformację ciała, stygmatu choroby w akceptowalną historię. To nie tylko jej osobiste doświadczenia, ale też przekierowanie uwagi na innych, podobnych, ale odrębnych.
Justyna Aksinowicz „ciało inne / ciało gorsze / ciało niczyje” (Wydział Rzeźby i Intermediów, promotor prof. Grzegorz Klaman). Praca będąca bazą gestów budujących choreografię pamięci (z opisu przy zdjęciach). Artystka przy pomocy własnego ciała tworzy gesty powielające zwizualizowaną w mediach przemoc. Zdjęcia zwracają uwagę na to, jak bardzo przemoc wpisała się w nasze życie i jak mało ją dostrzegamy.
Jan Dardziński „Siedzieć stojąc? Przysiadak do przestrzeni za ladą” (Wydział Architektury i Wzornictwa promotor prof. Jarosław Szymański). Przemyślany, prosty mebel, funkcjonalny, zaprojektowany dla komfortu wielu z nas. Tak proste rozwiązanie bez kompromisu estetycznego, bo przysiadak jest ładny. Praca jest efektem myślenia o szarym człowieku, trochę kpię, ale jestem zachwycona.
Marianna Matuszewska „For(r)est in town. Miejsce spotkania z naturą” (Wydział Architektury i Wzornictwa promotor dr hab. Tadeusz Pietrzkiewicz). To propozycja zagospodarowania Polanki Redłowskiej w Gdyni z uwzględnieniem lokalnej relacji między ludźmi, a przyrodą, tworzonej całymi latami w tym miejscu. Projekt uniwersalny, wkomponowanie człowieka w naturę, spacer wśród drzew.
Paweł Lewandowski „Mieszkać na drzewie” (Wydział Architektury i Wzornictwa promotor prof. Jarosław Szymański). O tym namiocie mocowanym na drzewie trochę już było głośno w mediach, a sam artysta uważa, że to rozwiązanie doskonałe dla fotografów przyrody. Projekt przemyślany także pod kątem łatwości montażu i bezpieczeństwa. Kolejny dyplom wpisujący się w myślenie o człowieku jako elemencie natury, który z niej wyszedł i teraz powraca wykorzystując nowoczesność.
Michaina Niebrzydowska „Toń” (Wydział Malarstwa promotor prof. Henryk Cześnik). Prace artystki są dialogiem z martwą naturą. Nie jest to jednak tradycyjne przedstawienie, ale zamknięte w przezroczystym kubiku pełnym wody rośliny, osad, potłuczone szkło; wszystko podświetlane z różnych stron i różnymi barwami. Powstałe zdjęcia artystka skonfrontowała z własnym malarstwem. Tytułowa „toń” to nie tylko woda, w której zanurzono obserwowaną martwą naturę, ale także pochłaniające artystkę zależności plastyczno-estetyczne.
Sofia Jackiewicz „Naczynie może być proste” (Wydział Malarstwa promotorka prof. Anna Królikiewicz). Odbiorca jako element sztuki artystki. Praca jest książką zawierającą rysunki, proste formy wykonane ołówkiem na białych stronach przedmiotu codziennego użytku, a jednak z funkcją przenoszenia nas w inne światy. Tytuł „Naczynie może być proste” nawiązuje do cyklu Małych obrazów Kojiego Kamoji, japońskiego artysty. Fascynacja kulturą Wschodu coraz bardziej obecna w mojej rzeczywistości, Japonia jest coraz bliżej, a mimo to, nawet interpretując inspirującą się nią sztuką, nigdy nie będzie dla mnie bliska.
Martyna Lorbiecka „Rozfałdowywanie” (Wydział Malarstwa promotor prof. Krzysztof Gliszczyński, promotor aneksu dr hab. Zbigniew Treppa). Rozważania o tkaninie, fałdach, draperiach układających się na ciele, a w efekcie obserwacja światłocienia tworzącego deformacje w obrazie. Performens uzupełniający – barwienie 25-metrowej surowej bawełny.
Wybrałam te prace, które bardziej zwróciły moją uwagę, ale warto poświęcić więcej czasu na zapoznanie się z projektami architektonicznymi, całościowymi rozwiązaniami wykorzystania przestrzeni miejskiej. To nareszcie się dzieje, te projekty zagospodarowania Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, czy Domu Kultury Stogi, czy inne miejskie rozwiązania to wykonane z dbałością o detal i mam na myśli detal funkcjonalny i architektoniczny, realne propozycje do wykorzystania.
Zdjęcia przedstawiające prace kolejno według powyższego opisu.


Oliwski Ratusz Kultury w Gdańsku-Oliwie, ul. Opata Jacka Rybińskiego 25

Warsztaty origami z Anielą Zienkiewicz 24 stycznia o godz. 17:00, wstęp wolny
Opowieści o Japonii w ramach wystawy "Impresje japońskie" 24 stycznia o godz. 18:00, wstęp wolny
https://www.facebook.com/events/2618196178270572/

Słowo o sztuce ze mną 25 stycznia o godz. 10:00, obowiązują zapisy. Warsztaty połączone z wykładem o sztuce, więcej w linku:
https://www.facebook.com/events/1047390258975764/?event_time_id=1047390265642430

Wystawa fotografii "Impresje japońskie" do 2 lutego 2020 roku. Wystawie towarzyszą w tym tygodniu dwa ciekawe wydarzenia. W piątek, 24 stycznia o godzinie 17:00 ratusz zaprasza na warsztaty origami, które poprowadzi Aniela Zienkiewicz. A już godzinę później spotkanie z autorami fotografii i możliwość wysłuchania ich opowieści o Japonii.
O wystawie pisałam po wernisażu 7 stycznia 2020:
W Oliwskim Ratuszu Kultury odbył się dzisiaj wernisaż wystawy fotografii Jacka M. Kozłowskiego i Agnieszki Gutral. "Impresje japońskie" to migawkowy zapis miejsc i ludzi z zupełnie innej kultury, zdarzeń codziennych, które są tak odległe od nas, od naszej rzeczywistości, że ich zrozumienie jest możliwe chyba dopiero po długim czasie przebywania w Japonii. Estetyka sztuki japońskiej stała się inspiracją dla artystów XIX wieku. Czy wiecie jednak, że pierwszymi przedmiotami z Japonii, które fascynowały artystów w Paryżu były zdobione opakowania produktów, chyba spożywczych, jeśli dobrze pamiętam z pewnego wykładu w muzeum? Później dopiero, w czasach van Gogha napływały drzeworyty większej klasy artystycznej. Jeśli się mylę, niech mnie ktoś poprawi, wykładu słuchałam po włosku, mogłam nie do końca go zrozumieć. Wracając do Oliwy, fotografie są wysmakowane estetycznie, a pisząc na początku "migawkowy" nie myślałam o przypadkowych, rozmazanych kadrach, ale o fragmentach Japonii, które w momencie jej zdejmowania aparatem były tą migawką oka potrzebną do zarejestrowania zdarzenia, dla zachowania pamięci.
W trakcie wernisażu "częstowano" gości ręcznie wykonanymi papierowymi lalkami - zakładkami do książek, pocztówkami i przesłaniem pokoju dla Polski. O stronę kulinarną zadbała Aniela ze Stelmasiewiczów Zienkiewiczowa (ach, wspaniale mi się to mówi, nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem) gotując japońskie... curry. Okazało się, przynajmniej dla mnie, że Japończycy nader często spożywają ryż z sosem curry, z warzywami czasem z mięsem. Dzisiaj Aniela podała wersję wegetariańską, średnio pikantną. Uczta dla duszy na fotografiach i uczta dla ciała w biodegradowalnych miseczkach.
Ci z Was, którzy wciąż czytają ten post, otrzymają niespodziankę. Otóż Jacek Kozłowski zapytany o papierową dekorację wiszącą nad stołem bankietowym opowiedział historię chorej na białaczkę dziewczynki. I właśnie teraz ją przytaczam. Opowieść "Tysiąc żurawi". Kiedy Amerykanie zrzucili bombę na Hiroszimę, Sadako miała dwa lata i znajdowała się zaledwie kilometr od strefy zero. Przeżyła. Ale kilka lat później, podczas treningu biegowego, zemdlała i w krótkim czasie zdiagnozowano u niej białaczkę. Miała 12 lat i plany sportowe, odnosiła sukcesy, chciała trenować, zwyciężać. Podobno stara japońska legenda mówi, że jeśli komuś uda się wykonać tysiąc papierowych żurawi, symbolizujących w Japonii długie życie, uda mu się pokonać chorobę. Sadako zaczęła tworzyć papierowe żurawie. Origami powstawało z różnych fragmentów papieru, jakie dziewczyna miała przy sobie, wykorzystywała białe kartki, gazety, etykiety produktów... Nie wiemy do końca, czy udało jej się wykonać tysiąc żurawi, bo istnieją dwie wersje opowieści. W jednej tak się stało, w drugiej dziewczyna stworzyła 644 papierowe ptaki. Zmarła 25 października 1955 roku, a jej życie opisano w książce "Sadako i tysiąc papierowych żurawi". W Hiroszimie powstał pomnik Sadako, a jej rodzice i brat, którzy także przeżyli wybuch, zachowali pięć origami wykonanych jej dłońmi. Każdy z nich miał się znaleźć na innym kontynencie, by przypominać o tragedii, która nigdy już nie powinna się zdarzyć na świecie.
I? Co myślicie? Bo dla mnie to piękna opowieść, jakich wiele w moim życiu, a każda z wielu legend, baśni, przypowieści, prawdziwych historii, każda z nich mówi o tym, czego my, ludzie, nie potrafimy jakoś zrobić. Nie mogę się powstrzymać przed swobodnym przytoczeniem słów prezydenta Trumpa grożących użyciem "tego pięknego sprzętu bojowego". Otóż, panie Trump, sprzęt, który powoduje zabicie jakiegokolwiek istnienia, nie jest piękny. Proszę nie używać słów, których znaczenia pan nie rozumie.
W Oliwskim Ratuszu Kultury dzisiaj wisiało tysiąc origami, papierowych żurawi, które przekazują nam pokój. Wiecie, ja nie znam nikogo, kto nie pragnąłby pokoju na świecie. Nie znam nikogo, kto uważa, że przemysł zbrojeniowy ma sens. Takie mnie refleksje naszły w trakcie i po wernisażu. Chociaż czas spędziłam przy lampce wina, z miską ryżu, z papierową lalką w torebce i przy przyjemnych rozmowach z fajnymi ludźmi.
"Impresje japońskie", Jacek M. Kozłowski, Agnieszka Gutral, wystawa do 2 lutego 2020 roku w Oliwskim Ratuszu Kultury

Wystawa ceramiki Joanny Jadczak-Wodzinowskiej do 2 lutego 2020 roku.
Sama artystka o sobie: "(...) Część moich prac do hybrydy łączące elementy ludzkie z elementami świata przyrody, funkcjonujące na pograniczu świata realnego i fantastycznego. Czasami łączę ceramikę z innymi materiałami, np. metalem lub drewnem". 

Galeria Nowy Warzywniak
Wystawa malarstwa Pauliny Tusk do 4 lutego 2020 roku.
Pisałam recenzję tutaj:

Galeria Sztuka Wyboru we Wrzeszczu, ul. Słowackiego 19

Wystawa Paweł Król "Paniepanowie", rysunki i obrazy do 27 stycznia 2020 roku
Więcej pod linkiem:
https://www.facebook.com/events/848967088869203/

Klub ŻAK Gdańsk Strzyża, ul. Grunwaldzka 195

Wystawa Weroniki Michalskiej "Wyjście poza ramy" do 26 stycznia 2020 roku.
Więcej pod linkiem: https://www.facebook.com/notes/galeria-%C5%BCak/wyj%C5%9Bcie-poza-ramy-ostani-tydzie%C5%84-z-wystaw%C4%85-weroniki-michalskiej-w-klubie-%C5%BCak/3443454865696531/

Gdańska Galeria Miejska, ul. Szeroka 37

Gdańska Galeria Miejska, Mariusz Kulpa, "Formy. Zbiory. Kolekcje" do 8 lutego 2020 roku.
Jedna z wystaw w GGM w ramach syklu LOGOS-BIOS, czyli analiza wątku kultury i natury. Poruszony temat interdyscyplinarności sztuki. Kuratorką jest Grażyna Tomaszewska-Sobko. Więcej w linku:

Muzeum Morskie Gdańsk, Ołowianka 1

Wystawa "Dwa światy" fundacji "Sprawni Inaczej", do 31 marca 2020 roku. Jak tworzą niepełnosprawni i jak działa ich wyobraźnia? Tytuł "Dwa światy" można interpretować dowolnie, jak zachęca do tego kuratorka wystawy, Barbara Wojczuk-Krystek.

Komentarze

Popularne posty