Recenzja z wystawy "Léonard de Vinci 1452-1519" w Paryżu



Wejście do Luwru od strony ulicy , zdjęcie z grudnia 2019
Wystawa w Luwrze to 174 prace: obrazy, rysunki, rzeźby, reflektogramy w podczerwieni związane z twórczością Leonarda da Vinci, jemu współczesnych i jego uczniów. Kuratorzy, Vincent Delieuvin i Louis Frank podkreślili ważność Leonarda jako naukowca dążącego do tego, by malarstwo stało się także naukową dziedziną. Wystawę podzielono na trzynaście sal w czterech sekcjach (- LIGHT, SHADOW, RELIEF, - FREEDOM, - SCIENCE, - LIFE) aranżując je tak, by zachować płynność narracji. Ściany w odcieniach szarości, przytłumione światła z punktowym naciskiem na dzieła. Ujednolicone etykiety z numerem, nazwiskiem artysty, datą, techniką wykonania i miejscem przechowywania dzieła. Ogromna większość dzieł na wystawie to rysunki i rękopisy w dużej mierze wypożyczone z kolekcji królewskiej Windsoru. Sam Luwr posiada około 30 rysunków Leonarda, z czego część wykorzystano. Wypożyczono dzieła z Mediolanu, Parmy, Wenecji, Florencji, z kolekcji prywatnych, z Ermitażu, Oksfordu, Londynu, Hamburga, a także z muzeum w Bayonne oraz z Antwerpii. 


Pierwsza z sekcji przedstawia główne cechy florenckiej sztuki XV wieku bazując na warsztacie Verrocchia, który wykształcił, obok Leonarda, całe pokolenie najsłynniejszych artystów Florencji. Schemat powtórzony, bo wystawa, która wiosną była prezentowana w Palazzo Strozzi we Florencji właściwie wyczerpała temat wpływu Verrocchia na całe pokolenia artystów, w tym Leonarda, a kuratorzy francuscy obficie z niej czerpali budując paryską ekspozycję (recenzja wystawy florenckiej tutaj -->). Rozumiem jednak potrzebę takiego wstępu do wystawy, bo późniejsze prace Mistrza z Vinci w dużej mierze opierały się na tym, czego nauczono go we florenckim warsztacie. Ekspozycję otwiera rzeźba z brązu autorstwa Verrocchia Niewierny Tomasz wypożyczona z Museo del Bargello z Florencji. 

Andrea del Verrocchio, Niewierny Tomasz, 1467-1483,
odlew z brązu, zbiory Bargello, Florencja,
zdjęcie z grudnia 2019
Salę zakomponowano w formę aedikuli, czyli nawiązującej do antycznych wzorców niszy będącej zwykle tłem dla bóstwa. Na ścianach dookoła rysunki, z których większość została wykonana ręką Leonarda i przedstawiające draperie szat jako szkice do kompozycji siedzących, klęczących i stojących postaci. Dalsza ekspozycja w tej części to wpływ XV-wiecznego malarstwa i rzeźby na młodego Leonarda. Mamy tu reflektogramy wielu obrazów Leonarda, co jest bardzo ciekawą propozycją kuratorów, bo nawiązuje bezpośrednio do tytułu pierwszej sekcji. Reflektogramy pojawiają się jednakże w każdej części wystawy, zatem ich obecność nie jest nakierowana na zbadanie światłocienia. Wyraźnie widać podkład, rysunek i kolejne warstwy farby.
W dalszej części znalazły się kolejne rysunki, w tym słynne studium toskańskiego krajobrazu sygnowane i datowane przez Leonarda na 5 sierpnia 1473 roku. 

Leonardo da Vinci, Studium toskańskiego krajobrazu, 1473, brązowy tusz, Uffizi, Florencja, zdjęcie z grudnia 2019

To pierwszy datowany rysunek Leonarda i pierwsze w historii sztuki przedstawienie samodzielnego pejzażu jako odrębnego gatunku artystycznego, choć w tym przypadku to rysunkowy szkic. Wyeksponowany na odrębnej, wolno stojącej ściance wzbudza ogromne zainteresowanie i trzeba chwilę poczekać na swoją kolej. Dzieło jest tym rysunkiem Leonarda, wobec którego Tommaso Montanari, historyk sztuki z Florencji, w dniu 16 października, a więc kilka dni przed otwarciem wystawy, zgłosił obiekcje dotyczące wysyłania go do Paryża (pomimo tego, że dzieło już w Paryżu się znajdowało, historyk protestował przeciwko eksponowaniu go jako zbyt delikatnego). Wcześniej decyzję ministra Francheschiniego o wypożyczeniu takich dzieł, jak „Człowiek witruwiański”, czy „Scapigliata” zakwestionowała organizacja Italia Nostra składając wnioski do sądu apelacyjnego. W przypadku rysunków sprawa jest o tyle delikatna, że ekspozycja im szkodzi. Światło, w zależności od rodzaju użytego papieru i medium rysunkowego, możę wynosić określoną liczbę luxów przez określony czas. Dlatego rysunki znajdujące się w stałych zbiorach muzeów nie są w tych muzeach prezentowane. Magazyny opuszczają tylko w przypadku wystaw, a kontrowersje wobec ekspozycji rysunków Leonarda pojawiły się dlatego, że w ciągu ostatniego roku były one prezentowane na innych wystawach. Cóż, ja po raz pierwszy zobaczyłam na własne oczy pierwszy datowany i sygnowany rysunek Leonarda i było to dla mnie ważne. Ale czy jego ekspozycja była konieczna? Nie widzę związku z innymi dziełami, chociaż prezentowane na ścianie za pejzażem Madonny pozowały na tle krajobrazu toskańskiego. Czy to jednak było konieczne? Nie sądzę, by wystawa wymagała zaprezentowania oryginalnego, tak delikatnego dzieła. 

Leonardo da Vinci, Studium toskańskiego krajobrazu, detal, 1473, rysunek tuszem, Uffizi, Florencja, zdjęcie z grudnia 2019

W dalszej części tej sekcji kuratorzy przedstawili popiersia płaskorzeźbione w marmurze, reflektogram „Zwiastowania” z Uffizi, który oglądany pod różnymi kątami, jak obraz, nie przenosi jednak tej przestrzenności. Jego zaletą jest natomiast możliwość studiowania rysunku fałd szat Marii i Anioła, przemalowań i stanowczej kreski, która później, pod słynnym miękkim modelunkiem, została ukryta. Ważne jest także porównywanie tych warstw ze szkicami przygotowawczymi Leonarda. 

Reflektogram Zwiastowania, detale, zdjęcie z grudnia 2019
Sekcję kończy „Portret mężczyzny z medalem (Bernardo Bembo?)” Hansa Memlinga ze zbiorów Królewskiego Muzeum w Antwerpii, reflektogram obrazu „Portret Ginewry Benci” (wspaniały).

Reflektogram Ginewry Benci, detal, zdjęcie z grudnia 2019
Druga sekcja zatytułowana WOLNOŚĆ obejmuje dzieła wykonane po odejściu Leonarda z warsztatu Verrocchia. Kuratorzy twierdzą, że właśnie w tych dziełach jest swoboda twórcza widoczna w szkicach na papierze i wczesnych kompozycjach, między innymi w rysunku i licznych szkicach „Madonny z Dzieciątkiem i kotem”, ale także w niedokończonym „Świętym Hieronimie” i „Pokłonie Trzech Króli” ze zbiorów Uffizi. 
Reflektogram Pokłonu Trzech Króli, wykonanie Opificio delle Pietre Dure, Florencja

Ten ostatni obraz nie został wypożyczony, ale prezentuje się na wystawie jego reflektogram oraz całą serię szkiców Leonarda pokazujących postaci, głowy, draperie szat, studia nad perspektywą, konie, detale architektoniczne. Fascynująca opowieść o tym, jak tworzy się dzieło tego formatu. 
Leonardo da Vinci, studium perspektywy do Pokłonu Trzech Króli, ok. 1480-1481, Uffizi, Florencja, zdjęcie z grudnia 2019

W pierwszej sali znakomite studium głowy kobiety ze zbiorów Luwru będące szkicem do „Madonny Litta”, bardzo subtelny rysunek, szkoda, że nie udało się wypożyczyć obrazu, który obecnie znajduje się na wystawie w Mediolanie (recenzja z wystawy tutaj -->).

Leonardo da Vinci, studium do Madonny Litta, ok. 1485-1490, rysunek srebrnym i metalowym sztyftem wzmocniony bielą, Luwr, Paryż, zdjęcie z grudnia 2019
Leonardo da Vinci, Wiszący Bernardo Bandini Baroncelli,
1479, rysunek tuszem, Muzeum Bonnat-Helleu,
Bayonne, zdjęcie z grudnia 2019

Ciekawostką jest, że część rysunków w tej części pochodzi z Muzeum Bonnat-Helleu (Bayonne), które w statucie ma zapis  Léon Bonnata (malarza i fundatora), że zbiory nie mają być wypożyczane. Jednak od 2011 roku w muzeum trwa remont i dzięki temu po raz pierwszy można zobaczyć te zbiory poza ich macierzystym miejscem. Nikogo nie powinno zdziwić, że ciekawym tematem dla Leonarda w 1479 roku była egzekucja Bernarda Baroncelli, który uczestniczył w spisku Pazzich. Zaatakowano wówczas członków rodziny Medyceuszy podczas wielkanocnej mszy w katedrze Santa Maria del Fiore. Baroncelli, jak inni spiskowcy został powieszony na murach obecnego Palazzo Bargello (wówczas Palazzo del Popolo). Leonardo narysował wiszącego, martwego mężczyznę, a na marginesie arkusza, lustrzanym pismem zanotował szczegóły jego stroju. 


Sekcję WOLNOŚĆ w przedostatniej sali tej części wieńczy „Madonna Benois” ze zbiorów Ermitażu w Petersburgu oraz zestawiony z obrazem reflektogram. Niewielkich rozmiarów dzieło powinno się zobaczyć na własne oczy.

 




















Pracowałam do tej pory ze zdjęciami obrazu, miałam też wątpliwości co do autorstwa Leonarda, chociaż stale powtarzam, że nie jestem tu specjalistką. Pisałam, że jest możliwe, że uczniowie kończyli dzieło nakreślone przez mistrza. Jednak obraz jest doskonały w swojej subtelności barw, miękkości konturu nie ujmującej jednak rysunkowi, z iluzją głębi, niewidocznej na żadnym, jakościowo dobrym zdjęciu. 

Leonardo da Vinci, studium głowy anioła
do Madonny wśród skał, ok. 1490-1494, rysunek
metalowym sztyftem, rozjaśnionym bielą i ochrą,
zbiory Biblioteki Królewskiej w Turynie,
zdjęcie z grudnia 2019
Kilka dzieł z wczesnego okresu mediolańskiego to niewątpliwe „gwiazdy” wystawy, ukazane w długiej sali przejściowej. Mamy więc „La Belle Ferroniere”, „Portret muzyka” z mediolańskiej Pinakoteki Ambrosiana, „Madonnę w grocie”, wersję z Luwru (oraz studia rysunkowe do obrazu z przepięknym rysunkiem głowy anioła) i załączone do każdego dzieła reflektogramy. 





Ta sala przedstawia zmiany koncepcyjne w myśleniu Leonarda (wpływ sycyliczyka, Antonella da Messina), czego przykładem ma być zestawienie „Portretu mężczyzny” Antonella da Messiny z „Muzykiem” oraz „La Belle Ferroniere”. Reflektogram „La Belle Ferroniere” (ponownie w tej sekcji, ale w innym kontekście) został zestawiony ze zdjęciem „Damy z gronostajem”. 



Tuż przed przejściem do następnej części kuratorzy pokazali kilka obrazów uczniów Leonarda, Boltraffia i d’Oggiono oraz obrazów im przypisywanych. 

Leonardo da Vinci, Studium dłoni, ok. 1485-1492,
węgiel i metalowym sztyft rozjaśnione bielą,
Kolekcja Królewska, Windsor,
zdjęcie z grudnia 2019
W części WOLNOŚĆ znajduje się dzieło, które uważam za najdoskonalsze z całej wystawy. To studium dłoni kobiecych ze zbiorów królewskich Windsoru. Badacze uważają, że może to być szkic do portretu Ginewry Benci lub Cecylii Gallerani. Dłonie wyłaniające się z całej serii, wydawałoby się przypadkowych linii, a jednak przemyślanych, bo przedstawiających rękawy sukni, Leonardo pokazał jako samodzielne byty, w łagodnym geście uspokajania ruchu. Genialne cieniowanie, głębia, iluzja ruchu, miękkość skóry, zagłębienia pomiędzy palcami – wszystko to czyni dzieło niemożliwym do opisania słowami, których za mało, albo za dużo.


Trzeci temat wystawy to NAUKA. Zgromadzono tu niesamowity zbiór rysunków, notatek i rękopisów dotyczących naukowych badań, w tym anatomii, geometrii, architektury, przyrody, hydrologii, botaniki, optyki, archeologii, mechaniki i latających maszyn, ale także teorii malarstwa. W tej sekcji po raz pierwszy od 2003 roku są eksponowane wszystkie manuskrypty ze zbiorów Bibliotheque de l’Institut de France z Paryża (14 stron), wypożyczone z Turynu studia lotu ptaków, dwie strony Codexu Leicester ze zbiorów Billa i Melindy Gates oraz słynny „Człowiek witruwiański” z Wenecji.
Leonardo da Vinci, Człowiek witruwiański oraz detal z sygnaturą, około 1489-1490, rysunek metalowym sztyftem i brązowym tuszem, lawowany, Galleria dell'Accademia, Wenecja, zdjęcie z grudnia 2019
Ten ostatni rysunek także był przedmiotem wielkiego sporu między ministrem kultury, a organizacją Italia Nostra. Jedno z najważniejszych dzieł Leonarda i wyjątkowo delikatne, przyjechało do Luwru i jest prezentowane obok innych rysunków, chociaż spodziewałam się, że będzie to dzieło promowane i specjalnie wyeksponowane. Jego stan zachowania jest doskonały, ale podobnie, jak w przypadku „Pejzażu z rzeką” mam duże wątpliwości co do tego, czy powinnam go oglądać. Ten niewielki rysunek jest jednak rewolucyjny jeśli chodzi o historię sztuki. Leonardo oparł się na teorii Witruwiusza, teoretyka sztuki z I wieku p.n.e., ale podczas, gdy u rzymianina długość stopy człowieka stanowiła jedną szóstą wysokości jego ciała, u Leonarda była to jedna siódma. Proporcje zostały zmienione na podstawie obszernych badań anatomicznych. [Recenzję publikuję dnia  grudnia "Człowiek witruwiański" powrócił do Wenecji w asyście dyrektora Gallerii dell'Accademia Giulia Manieri Elia. Rysunek spędził w Paryżu dwa miesiące, taki był warunek wypożyczenia.]
W podświetlonych gablotach umieszczono kilka  grudnia, ale miniaturowych notatników Leonarda. Jeden z nich z około 1503-1507 roku otwarty na rozważaniach o teorii Pitagorasa i dowodzie Euklidesa, inny to spisane lustrzanym pismem notatki Leonarda o mechanice. Zakres badań Leonarda wydaje się niemożliwy na jedno ludzkie życie. 

Notatniki Leonarda da Vinci, spójrzcie na skalę pisma w stosunku do dłoni.

Leonardo da Vinci, szkic do portretu
Isabelli d'Este, detal, ok. 1499-1500,
sztyft metalowy, węgiel, czerwona kreda,
Luwr, Paryż, zdjęcie z grudnia 2019
Gian Cristoforo Romano (przyp.),
popiersie Isabelli d'Este, ok. 1500,
terakota pierwotnie polichromowana,
Kimbell Art Museum, Fort Worth,
zdjęcie z grudnia 2019
Czwarta, ostatnia sekcja jest zatytułowana ŻYCIE. Kuratorzy pokazują dzieła dojrzałego artysty po jego studiach naukowych. To prace powstałe po powrocie do Florencji około 1500 roku, z trzech lat spędzonych w Rzymie i z ostatnich lat pobytu we Francji. Wśród nich znajduje się słynny szkic do portretu Isabelli d’Este, który kuratorzy ciekawie zestawili z jej rzeźbionym popiersiem przypisywanego Gian Cristoforowi Romano oraz z medalem z brązu tegoż artysty. 

Gian Cristoforo Romano, medal z wizerunkiem Isabelli d'Este,
1498, brąz, Biblioteka Narodowa, Paryż, zdjęcie z grudnia 2019

Dalej prezentowane są reflektogramy Madonn z Dzieciątkiem, Mony Lisy, Jana Chrzciciela, Świętej Anny Samotrzeciej, Salvatora Mundi oraz obrazy uczniów Leonarda. W reflektoramie Mony Lisy widać, że jej szczupła sylwetka została pokryta obfitym płaszczem. Natomiast porównując reflektogram z portretem Isabelli wyjaśnia się problem kompozycyjny, bowiem Leonardo zbytnio skrócił prawe ramię u Isabelli. Później rozwiązał kwestię malarską w portrecie Mony Lisy. 

Zdjęcie detalu dłoni z portretu Isabelli d'Este zestawione z reflektogramem detalu portretu Mony Lisy


Obraz „Leda z łabędziem” z warsztatu Leonarda poprzedza kilka studiów rysunkowych Mistrza, a sam obraz ujęto w ramy dwóch marmurowych rzeźb: Afrodyty znanej jako „Wiedeńska Wenus”, rzymskiej kopii greckiej rzeźby oraz inspirowanej dziełem Praksytelesa popiersiem „Afrodyty z Knidos”. 


Za studium do Ledy jeszcze niedawno uważano „La Scapigliatę”. Jednak Leonardo namalował obraz na desce, co stanowi potwierdzenie samodzielności dzieła, być może inspirowanego malarstwem antycznym, a szczególnie twórczością Apellesa, wielkiego greckiego malarza. Wokół tego obrazu także toczyła się dyskusja, bo to kluczowe dzieło muzeum w Parmie. Nowe prześwietlenie, wykonane (jak większość reflektogramów na wystawie) przez Opificio delle Pietre Dure e Laboratori di Restauro of Firenze, ujawniło wyjątkowy rysunek, który zdecydowanie potwierdza, że ten mały obraz na topoli to obraz ręki Leonarda. Ma wszystkie cechy jego stylu rysowania na papierze - wyjątkowo subtelne modelowanie i kontury, które oddychają żywymi, tonalnymi przejściami umbryjskiego brązu. I właśnie reflektogram ujawnił, że dzieło zostało celowo tak wykonane, by wyglądać, jak niedokończone. 


W tej części znajduje się także kilka wartych uwagi szkiców rysunkowych do Świętej Anny. Reflektogram obrazu „Święta Anna Samotrzecia” zestawiono z obrazem oraz wieloma rysunkami. Różne ujęcia tematu przedstawiają rozważania artysty. To studium dawnych czasów, możliwość śledzenia drogi myślowej, analizowania procesu tworzenia, zanim powstanie ostateczne dzieło. 



Co było celem wystawy i jakie badania mogą zostać rozpoczęte? Już w 1501 roku, 3 kwietnia, Pietro da Novellara napisał do Isabelli d’Este, że Leonardo „nie zrobił nic więcej z wyjątkiem tego, że dwóch uczniów robi kopie i od czasu do czasu kładzie [Leonardo] na nich rękę”. Ponownie pojawią się pytania o atrybucję wielu dzieł. W tym roku otworzyło się kilka takich dyskusji, ale czy po paryskiej wystawie pojawią się nowe? Nie udało się ściągnął słynnego "Salvatora Mundi", na wystawie pojawił się jego reflektogram, szkice przygotowawcze Leonarda oraz dzieło warsztatu Leonarda ("Salvator Mundi" wersja Ganay z prywatnej kolekcji markiza de Ganay). Zatem badanie tej atrybucji musi zostać odsunięte na nieokreślony czas. 



Luwr przedstawił kilka obrazów, które wyraźnie powstały pod wpływem według wskazówek Leonarda i być może zostały przez niego wyretuszowane, np. dwie wersje „Madonny Yarnwinder”: jedna z nieujawnionej kolekcji prywatnej i druga z kolekcji księcia Buccleuch będąca na stałe w depozycie muzeum w Edynburgu. Dołączono reflektogramy obrazów, które ułatwiają badania. 
Przed wejściem na wystawę można bezpłatnie pobrać książeczkę po francusku lub angielsku zawierającą spis wszystkich prezentowanych dzieł podzielonych na sekcje i oznaczonych numerami. Brak fotografii, ale krótkie, ujednolicone podpisy wraz z datą, miejscem przechowywania i techniką są pomocne przy zwiedzaniu. Etykiety pod dziełami na ekspozycji tylko po francusku. Brak podpisów lub plansz w języku Braille’a, nie ma też żadnej tyflografiki. Obszerny katalog do wystawy dostępny jedynie w języku francuskim. Wystawa w paryskim Luwrze do 24 lutego 2020 roku. Kuratorzy: Vincent Delieuvin i Louis Frank.

Chciałabym podziękować z całego serca Andrzejowi Stelmasiewiczowi, który jest mecenasem powyższej recenzji. Wystawa w Luwrze i pobyt w Paryżu były możliwe dzięki jego wsparciu.

Zdjęcia w artykule autorstwa mojego syna, Piotra. 

Komentarze

Popularne posty