Recenzja z wystawy "Madonna Litta" w Mediolanie


Prezentowana obecnie w Mediolanie Madonna Litta w mojej opinii nie jest w całości dziełem Leonarda da Vinci. Od razu jednak wyjaśnię, że nie jestem specjalistką, nie poczyniłam badań specjalistycznych, nie widziałam wielu dzieł Leonarda na własne oczy (choć większość obrazów kilkakrotnie). Skąd zatem taka opinia? Otóż wystawa w Palazzo Poldi-Pezzoli została tak sugestywnie skomponowana, że każdego średnio zorientowanego odbiorcę pokieruje w stronę uczniów Leonarda. Odwiedzam rocznie dziesiątki różnych wystaw i obserwuję nie tylko dzieła sztuki, ale także narrację kuratorską. Zawsze jestem ciekawa punktu widzenia kuratora, który stanowi pomost między artystą, a jego dziełem. Z Madonną Litta sytuacja jest trochę skomplikowana, bo rękę Leonarda podważa się od wieków. Obecnie w środowisku badaczy europejskich przeważają głosy opowiadające się za jednym z uczniów. Na autorstwo Giovanniego Antonia Boltraffio wskazuje Martin Kemp, wielki znawca biografii i twórczości Mistrza z Vinci. Opinię kwestionuje inny historyk, David Allan Brown wskazując na brak tego układu kompozycyjnego we wcześniejszych pracach Boltraffia i podając jako prawdopodobnego autora obrazu Marca d’Oggiono.
Kiedy wypożyczono obraz na wystawę do Londynu w 2011 – 2012 roku, gdzie swoje zaszczytne miejsce zajęła także Dama z gronostajem, Rosjanie uwarunkowali umowę tym, że będzie on prezentowany jako dzieło Leonarda da Vinci. Oburzony profesor Martin Kemp wypowiedział się wówczas, że jest absolutnie pewien, że dzieło jest autorstwa Boltraffia. W odpowiedzi eksperci z Ermitażu stwierdzili uprzejmie, że nie są zainteresowani cenną opinią pana Kempa, ponieważ mają własną cenną opinię o obrazie. 

Madonna Litta, wystawa w Palazzo Poldi-Pezzoli, zdjęcie z listopada 2019 roku

Historia Madonny Litta

Tytuł obrazu pochodzi od właścicieli, którzy w 1813 roku zakupili dzieło z kolekcji księcia Alberico XII di Belgioioso. Tak naprawdę zakup był chyba rekompensatą za wykonanie postanowień testamentu przez Alberta Litta Visconti Arese. Alberto wybrał Madonnę Litta jako swoje wynagrodzenie. Obraz został poddany restauracji w Palazzo Litta di Corso Magenta w Mediolanie i pojawił się jako jedno z ważniejszych dzieł w kolekcji. 12 stycznia 1865 roku książę Antonio Litta sprzedał dzieło carowi Aleksandrowi II do muzeum w Petersburgu. W Ermitażu konserwatorzy przenieśli go z deski na płótno i odświeżyli kolorystykę usuwając przebarwienia i warstwy werniksu. Wcześniej, w 1543 roku, pisał o nim kolekcjoner sztuki, Marcantonio Michiel, kiedy zobaczył obraz w Wenecji, w domu Michele Contariniego. Później przez około dwieście lat brak wzmianek o dziele, aż pojawiło się ono w Mediolanie pod koniec XVII wieku. 21 stycznia 1784 roku obraz kupił od Giuseppe Rho arystokrata mediolański, Alberico XII Barbiano di Belgioioso d'Este. Niektóre źródła wspominają także o pochodzeniu dzieła w tym czasie z sanktuarium Santa Maria di Campagna w Piacenzy.
Madonna Litta jest w bardzo dobrym stanie technicznym, ma wymiary 42 centymetry wysokości na 33 centymetry szerokości. 

Madonna Litta, detal, wystawa w Palazzo Poldi-Pezzoli w Mediolanie, zdjęcie z listopada 2019 roku

Anatomiczne niedoskonałości przeciwko autorstwu i twarz Madonny za autorstwem Leonarda

Proporcje postaci są właściwe, ale tu nie sugerowałabym tego jako argumentu stojącego za autorstwem Leonarda. W Świętej Annie Samotrzeciej Leonardo zachwiał proporcjami przedstawiając ideę. W żadnym innym obrazie nie ma jednak anatomicznych niedoskonałości. W „Damie z gronostajem” prawa dłoń Cecylii, ukryta w cieniu, jest nieco inna od prawidłowo malowanej lewej. Badacze przyznają, że może być ona autorstwa ucznia, ale bardziej prawdopodobne jest, że dłoń uległa pewnym zniekształceniom podczas licznych konserwacji. Madonna Litta ma prawą dłoń, tą, którą podtrzymuje Dzieciątko pod plecami, nieco zbyt krótką, jakby malarz źle wyliczył skrót perspektywiczny. To ocena z widoku frontalnego. Przyjrzałam się tej dłoni z różnych stron i przyznam, że światłocień sprawia iluzję przestrzeni, głębi. Kiedy przesunąć się mocno w lewo i patrzeć na obraz pod ostrym kątem, dłoń zdaje się być namalowana właściwie. Pierś Madonny jest zbyt wysoko i jest za duża w stosunku do drugiej, ukrytej pod tkaniną. Nie ma tu mowy o żadnych iluzjonistycznych sztuczkach, jest to błąd w anatomii kobiety. Czy Leonardo mógłby w ten sposób namalować karmiącą kobietę? I dalej, w tym samym miejscu dłoń Dzieciątka. Już przedramię jest zbyt krótkie, a dłoń zbyt duża w stosunku do całej ręki. Paluszki miały być zgięte na piersi, którą przytrzymują, ale to nie jest właściwa pozycja. Porównałam je do palców małego Jezusa na obrazie „Święta Anna Samotrzecia”, „Madonna Benois” i „Madonna z goździkiem”. 

Madonna Benois, około 1478-1480, olej na płótnie (przeniesiony z deski), Ermitaż, Petersburg, zdjęcie: wikipedia

Okazuje się, że w dwóch obrazach Dzieciątko ma podobne, pulchne i krótkie dłonie, zaś bawiące się u stóp św. Anny, choć nadal posiadające dziecięcą pulchność, jest już inne, Dłonie są dla mnie bardzo ciekawym elementem obrazów, u Leonarda są zawsze duże. Przyjrzyjcie się „Damie z gronostajem”, jej dłoń podtrzymująca zwierzątko jest piękna, smukła, ale dość duża. Podobnie dłonie św. Anny i większości jego Madonn oraz „Mony Lisy”. Sporządziłam własne badania fotograficzne, ustawiałam się w pozie modelek Leonarda i fotografowałam dłonie. Później porównałam proporcje. Zaznaczę jeszcze, że mam dość duże dłonie, długie palce. Doszłam do wniosku, że dłoń była dla Leonarda ważna, musiała być większa, trochę, jak w gotyku, chociaż tamta epoka w czasach Mistrza z Vinci już dawno przebrzmiała. Może fascynowała go anatomia tej części ciała i chciał ją podkreślać. Czemu zatem u Jezusków dłonie są niemal zawsze lekko dziwne? Czy możemy mieć do czynienia z przemalowaniami, efektem konserwacji? Spójrzcie na „Madonnę z goździkiem”. 

Madonna z goździkiem, 1472-1478, olej na desce, Stara Pinakoteka, Monachium, zdjęcie: wikipedia

Tłuste Dzieciątko wygląda, jakby ktoś nałożył na nie dodatkową skórę, która dodatkowo krępuje jego ruchy. Lewa ręka sięgająca do goździka jest wygięta w nienaturalny sposób, a dłoń jest zbyt duża i uniesiona pod dziwnym kątem w stosunku do przedramienia. Och, malowana doskonale, światłocień tworzy przestrzeń, ale to doskonała dłoń sama w sobie, bez łączenia jej w jedno z ramieniem. Były wątpliwości co do autorstwa, uznawano je za obraz innego artysty z pracowni Verrocchia, ale dzisiaj „Madonna z goździkiem” pomimo wielu przemalowań jest uznana za jedno z najwcześniejszych dzieł Leonarda. Podobnie „Madonna Benois”, która została przeniesiona z deski na płótno. Nie wiem, co skłoniło konserwatorów Ermitażu do takiego działania, prawdopodobnie zły stan deski, ale nie obyło się bez strat w farbie. To bardzo trudna technika, jak mniemam, i zastosowanie jej mogło wpłynąć na dzieło, które w 1912 roku nie zachwyciło Bernarda Berensona. Jeśli przyjmę autorstwo Leonarda w obrazach z czasów jego młodości (a nie mnie to oceniać, są autorytety, których nie zamierzam podważać), to mogę stwierdzić, że Mistrz dopiero uczył się anatomii. Czy wobec tego zbyt wysoko umieszczona pierś Madonny karmiącej nie może zostać uznana za błąd młodości? A mimo to istnieją przecież malarskie i rysunkowe przedstawienia, w których anatomia ukazana jest właściwie. Około 1489 roku, a więc w czasie, gdy powstała „Madonna Litta” Leonardo planował napisanie traktatu o anatomii i z tego czasu pochodzi najwięcej studiów rysunkowych (np. „Człowiek witruwiański” z 1492 roku). Zaś w zbiorach Luwru znajduje się rysunek, który przedstawia studium głowy Madonny, wyraźnie rysunek przygotowawczy do tegoż obrazu. A dodatkowo Madonna ma oczy otoczone lekką opuchlizną, wiem, brzydkie słowo, ale to charakterystyczne dla twarzy malowanych przez Leonarda, takie cienie, miękkość ciała. Drugą cechą jest półuśmiech, właściwie tylko delikatna krzywizna w kącikach. Moje pytanie brzmi tutaj, czy jest możliwe, że w trakcie przenoszenia obrazu z deski na płótno doszło do zaburzenia anatomii dziecka i prawej dłoni Marii? A może Leonardo rozpoczął pracę, którą skończył jeden z jego uczniów? Bardziej skłaniam się ku tej drugiej tezie, bo w dalszych swoich badaniach skupiłam się na twórczości dwóch uczniów Leonarda: Boltraffiego i d’Oggiono. 

Studium głowy Madonny, rysunek, Luwr, Paryż

Antonio Boltraffio

Dzieciątko na obrazie ze zbiorów budapesztańskiego Muzeum Sztuk Pięknych ma podobne ciało, jak Dzieciątko w ramionach Madonny Litta. Obraz jest zbliżony datą, bo uważa się, że powstał między 1495 a 1496 rokiem. Ale około 1490 roku powstało studium głowy Dzieciątka i to jest wyraźnie kopia lub wcześniejszy rysunek do obrazu. 

Antonio Boltraffio, studium głowy Dzieciątka, około 1490, kolekcja Frits Lugt, Paryż
 
Kilka miesięcy przed sprzedażą „Madonny Litta” do Petersburga Gian Giacomo Poldi Pezzoli nabył do kolekcji „Madonnę del fiore” autorstwa Antoniego Boltraffia. Teraz dwa dzieła spotkały się po ponad 150 latach na wystawie. Czy nie uważacie, że palce i paznokcie w obydwu dziełach są do siebie podobne? Dzieciątko jest już zupełnie inne, w „Madonnie Litta” to przenikające się barwy z głębią uzyskaną poprzez światłocień, zaś w dziele z londyńskich zbiorów twarz dziecka jest bardziej rysunkowa, włosy znaczone pojedynczymi pociągnięciami, kontury bardziej zaznaczone. Kędzierzawe włosy u obu Dzieciątek są podobne lub nawiązują do włosów anioła w pierwszej wersji „Madonny w grocie”. 

Antonio Boltraffio, Madonna del fiore, detal, ok. 1485-1490, Muzeum Poldi-Pezzoli, Mediolan (zdjęcie z listopada 2019)

Cała twórczość Boltraffia jest dość nierówna, choć niewiele tam anatomicznych dysproporcji, ani nie są przesłodzone, bo i takie zdarzały się u uczniów Leonarda (Madonna pod jaśminem ze słodką twarzą Francesca Melzi). Jeśli uznać „Madonnę Litta” za dzieło Boltraffia, byłaby, według mnie jedną z doskonalszych jego prac.

Marco d’Oggiono

Co do malarstwa Marca d’Oggiono, to zwróciłam uwagę na niego ze względu na układ dłoni Madonny. W jego dziełach to dość powszechna praktyka, takie dziwne skróty perspektywiczne, niestety nie jestem w stanie obejrzeć ich pod różnym kątem, bazuję zatem na porównaniach zdjęć z sieci i na obrazach eksponowanych na wystawie w Mediolanie oraz kilku obrazach w innych mediolańskich muzeach. Te bowiem obejrzałam dokładnie i trudno mi znaleźć jakiekolwiek powiązania z „Madonną Litta”. Może kopia „Madonny wśród skał” posiada kilka elementów godnych porównania, bo ciało Dzieciątka siedzącego u stóp anioła ma podobną ciężkość, masywność. 

Marco d'Oggiono, Madonna w grocie, ok. 1510, tempera i olej na desce, Castello Sforzesco, Mediolan (zdjęcie z listopada 2019)
Lekkie podobieństwo zauważyłam w „Madonnie z Dzieciątkiem” w Pinakotece di Brera z około 1516 roku, bo jest tam miękkość konturu i efekt światła. Ale kompozycyjnie ciężko znaleźć dzieło nawiązujące. 

Marco d'Oggiono, Madonna z Dzieciątkiem, detal, ok. 1516, olej na desce, Pinakoteka di Brera, Mediolan (zdjęcie z listopada 2019)

Ciekawostką są także inne zgromadzone na wystawie obrazy, w tym inspirowane z pewnością „Madonną Litta” dzieło nieznanego lombardzkiego malarza z około 1500-1510 roku. Wciąż nieznany malarz określany Mistrzem Ołtarza Sforzów, którego dzieła dość licznie są eksponowane w mediolańskich muzeach, a także towarzyszą wystawie Leonarda w Ambrosianie (kilka jego rysunków zestawiono z rysunkami Leonarda z Codex Atlanticus), namalował „Madonnę z Dzieciątkiem” około 1495 roku i kuratorzy zdecydowali się pokazać także jego obrazy. Nie znalazłam jednak podobieństw na tyle wyraźnych, by o nich pisać.
Z uczniów Leonarda jego manierę najbardziej przejęli Antonio Boltraffio i Bernardino Luini. Ten drugi jest jednym z moich ulubionych ze względu na niezwykłą subtelność malowanych dłoni o długich palcach i smukłych nadgarstkach. Zawsze kojarzą mi się z dłońmi pianistek i może dlatego jego obrazy drgają mi w głowie dźwiękami fortepianu. Ale Luini nie miał nic wspólnego z „Madonną Litta”, chociaż załączam zdjęcie z Pinakoteki Ambrosiana, gdzie na obrazie Madonna ma także pierś osadzoną zbyt wysoko, ale nie dam nic złego powiedzieć o tym obrazie. 

Bernardino Luini, Madonna z Dzieciątkiem, ok. 1520-1530, tempera i olej na desce, Pinakoteka Ambrosiana, Mediolan (zdjęcie z listopada 2019)

A Boltraffio z pewnością przyłożył swoją rękę do „Madonny Litta”. Nic nie twierdzę z całą pewnością, moje rozważania są pewnego rodzaju przyczynkiem do rozpoznawania atrybucji, ale sami widzicie, nie wzięłam pod uwagę wielu elementów. Tak się tylko zastanawiam na koniec, jeśli Leonardo we wczesnych pracach lekko błądził z anatomią człowieka, to skąd tak doskonała anatomia postaci „Madonny ze śmiejącym się Dzieciątkiem”, rzeźbą, która na początku roku została zaprezentowana we florenckim Palazzo Strozzi jako wieńczące wystawę dzieło Leonarda? To rzeźba z terakoty z wczesnego okresu twórczości, a pisałam o niej tutaj -->

"Madonna Litta" być może została rozpoczęta przez Leonarda, charakterystyczne, subtelne pochylenie głowy, układ kompozycyjny, miękkość konturów, wstępny rysunek - to wszystko może wskazywać na rękę mistrza. Ale później mamy nieudane Dzieciątko, nie tylko w kwestii anatomicznych dysproporcji, ale także w innej miękkości konturu. Wiadomo, że na dworze u księcia Sforzy Leonardo był bardzo zajęty, a dodatkowo znamy jego skłonność do rozpoczynania i nie kończenia pracy. Prawdopodobne jest zatem, że Leonardo rozpoczął malować obraz, ale dokończenie zlecił uczniowi. Albo z powodu utraty zapału do pracy, albo z powodu innych zleceń od księcia.

Wystawa "Leonardo e la Madonna Litta" w Palazzo Poldi Pezzoli we współpracy z Fondazione Bracco, Regionem Lombardia i Gminą Mediolan od 7 listopada 2019 do 10 lutego 2020 roku. Kuratorzy: Pietro C. Marani i Andrea Di Lorenzo.

Komentarze

Popularne posty