"Zaśnięcie Marii" Caravaggia

Caravaggio to jeden z tych niespokojnych, skandalizujących artystów, którzy nie mogli iść z prądem. Pierwszą rzeczą, którą ten artysta o gorącym pędzlu brał pod uwagę, była jego inwencja twórcza. Czytał Biblię, antyczne pisma, słuchał współczesnych kazań. I myślał. Skoro apostołowie byli prostymi ludźmi, którzy przemierzali kraj na boso, musieli mieć przecież brudne stopy! I Caravaggio tak malował. Nie z braku szacunku, nie z chęci wywołania skandalu, nie po to, by zwrócić uwagę na swoją sztukę. Po prostu wierzył w to, co przedstawiał na płótnach. I dlatego jego malarstwo przekonuje dziś tak wielu i tak wielu wciąż inspiruje się jego twórczością.

Kiedy parę lat temu odwiedzałam Luwr, przeoczyłam Zaśnięcie Marii, co nie może dziwić przy tak ogromnej ilości treści. Wieczorem ledwo włóczyłam nogami, ale i tak wróciłam specjalnie dla tego obrazu. Nie zachwycił mnie. Jest ogromny i dobrze wyeksponowany. Tłumów tam nie było. Oświetlenie trochę źle ustawione, bo z każdej strony refleksy świetlne odbijają się od werniksu. Poza tym obraz wydaje się być zakurzony, barwy nieco spłowiałe. Szczególnie ciemne tło wydaje się być przybrudzone. Ale to pierwsze wrażenie. Później przyjrzałam się detalom i opisywałam w notatniku każde spostrzeżenie. I oto, co zobaczyłam.


Maria ma dziwny kolor skóry. Nie kojarzyła mi się z martwą kobietą, ale ze starością ze względu na pergaminową, cienką skórę. Zwróciłam też uwagę na jej włosy. Żadne długie błyszczące pukle, żadnego rąbka skromności, po prostu dawno nie czesane, splątane, w nieładzie. Jej ubiór opisuje się jako ubogi, ale ja widziałam wówczas tylko czerwień. Nie jest to krzycząca, skandaliczna barwa, z pewnością czas trochę ją stłumił, ale jednak suknia nie szokuje, raczej kojarzy się z czymś królewskim. Tych odcieni jest kilka: od jasnej czerwieni mocno oświetlonej, poprzez zgaszoną brązem i wreszcie ta najbardziej zacieniona, w fałdach tkaniny rozmieszana z brązami i czernią. Tej samej palety barw, co na sukni Marii Caravaggio użył w wielu innych miejscach obrazu, nieco subtelniej, żeby nie odciągać uwagi od zmarłej, ale na tyle wyraźnie, by obraz był spójny kolorystycznie. Draperia wisząca nad łożem ma głęboki odcień czerwieni, ziemiste szaty apostołów są cieniowane tą barwą tak, by wydawało się, że odbijają jej refleksy. To też mnie zastanawia, dlaczego taka bogata draperia, czemu ta królewska czerwień? Czy to nawiązanie do Królowej Niebios?
I jeszcze dziwna przestrzeń obrazu. Jakby miejsce zostawione dla mnie, żebym mogła stanąć przy tej misie u stóp łoża Marii i posmucić się wspólnie z apostołami.
Apostołowie są bardzo zgnębieni. Ich smutek jest prawdziwy, tak płaczemy po utracie kogoś bliskiego. Caravaggio przedstawił scenę w sposób przyziemny. Nie ukazał otwartych niebios, które rozświetlają się na przyjęcie Marii, nie ma tu aniołów dmących w trąby, nie ma świętości. Jest scena, jak z każdego rzymskiego domu tamtych czasów, kiedy umierał ktoś z rodziny. Żałobnicy płakali, pochylali głowy, modlili się, pocieszali. Zmarły lub zmarła leżeli na łożu wcale nie piękni, wcale nie uduchowieni. Śmierć zabierała ich takimi, jakimi byli za życia. A Maria według Caravaggia była prostą kobietą o bosych stopach, splątanych włosach i tylko cieniutka aureola wokół jej głowy mówi o tym, że mamy do czynienia ze świętą.



O Marii Pannie niewiele znajdziemy w Biblii. Artyści wspierali się opowieściami apokryficznymi, których malowniczość aż się prosiła o przedstawianie. Apokryfy są często równie starymi pismami, co księgi Nowego Testamentu, ale nie zostały włączone do kanonu. W średniowieczu powstała Złota legenda, zbiór opowieści i legend, z których kolejne pokolenia artystów: malarzy, rzeźbiarzy, poetów, architektów czerpały wątki dla swojej twórczości. Dominikanin z Italii, Jakub de Voragine, napisał księgę czerpiąc z tradycji i właściwie przeznaczył ją do użytku duchowieństwa, wkrótce jednak czerpali z niej artyści.
Caravaggio, jeśli czytał Złotą legendę, skorzystał jedynie z fragmentu "Ale dziś jeszcze przybędą i zbiorą się koło ciebie apostołowie. Oni przygotują ci godne obrzędy pogrzebowe i będą przy tobie, gdy będziesz umierać."

Zaśnięcie Marii,1601 - 1606, olej na płótnie, Luwr, Paryż

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty