Podziękowanie dla Vincenta van Gogha
Różnie się postrzega obrazy van Gogha, przeważnie lubimy te grube warstwy farby, płonące barwy, optymistyczne wrażenie, jakie zostawiają. Malarz nie był optymistą, nie miał łatwego charakteru, był niezwykle wrażliwy i postrzegał świat inaczej, niż inni współcześni mu artyści. W ciągu całego życia sprzedał tylko jeden obraz i zmarł dwa dni po tym, jak próbował popełnić samobójstwo w wieku 37 lat. To bardzo smutna postać w historii sztuki, a jednocześnie tak barwna i przedziwna w swoim widzeniu świata, że dzisiaj hołd dla Vincenta. Opiszę dzieło, które dopiero za trzecim razem wzbudziło moją wielką miłość - Gwiaździsta noc nad Rodanem z 1888 roku.
Vincent van Gogh przeprowadził się do Arles w lutym 1888 roku, a już we wrześniu namalował Gwiaździstą noc nad Rodanem. Obraz powstał w miejscu nieopodal domu artysty i był drugim, po Tarasie kawiarni w nocy dziełem przedstawiającym kolorystykę nocy. To była nowość, bowiem do tej pory artyści malowali nocne sceny w pracowniach. Van Gogh zauważał problemy pracy w plenerze i pisał o nich w liście do siostry, Wilhelminy: "Prawdą jest, że w mroku nie można dobrze ocenić tonacji, mogę pomylić niebieski z zielonym, czy liliowoniebieski z lilioworóżowym".
Inny fragment tego listu: "Koniecznie chcę teraz malować gwieździste niebo. Często mam wrażenie, że noc jest bogatsza kolorystycznie od dnia, noc jest kolorowa intensywnymi fioletami, błękitami i zieleniami". Widoczna jest fascynacja kolorem i jego odcieniami.
W liście do brata, Theo, datowanym na 28 września 1888 roku tak pisał o powstającym obrazie: "Załączam niewielki szkic 30x30 cm; w skrócie: gwiaździste niebo malowane w nocy, przy zapalonych gazowych latarniach. Niebo jest ciemnoniebieskie, woda to błękit królewski, a ziemia ciemnofioletowa. Miasto jest w kolorze niebieskim i fioletowym. Gaz jest żółty, a odbicia rdzawozłote, przechodzące w zielono-brązowe. Na ciemnoniebieskiej połaci nieba Wielka Niedźwiedzica, skrząca się na zielono i różowo, jej dyskretna bladość kontrastuje z brutalnym złotem gazowych lamp. Na pierwszym planie dwie kolorowe figurki zakochanych".
Właściwie nie trzeba wiele dodawać do opisu obrazu. Listy artysty są świadectwem twórczości z całym jej bogactwem, problemami, fascynacjami. Zastanawiam się, czemu akurat ten obraz i czemu dopiero za trzecim razem zrobił na mnie takie wrażenie. W Amsterdamie zwiedzałam muzeum Van Gogha odkrywając różne okresy jego twórczości, widząc, jak choroba zmieniała postrzeganie świata i skrzętnie notując spostrzeżenia przy niemal każdym obrazie. Ale to właśnie Gwiaździsta noc nad Rodanem, dzieło prezentowane w muzeum d'Orsay w Paryżu (do którego chodzi się przecież podziwiać impresjonistów i secesję), niemal zagubione wśród wielu innych, bo przecież dwa razy tam byłam, widziałam, przeszłam obok... I dopiero ten trzeci raz spojrzałam inaczej. Nie mogłam wyjść z sali. Wychodziłam, siadałam niedaleko, robiłam notatki, wracałam, znowu wychodziłam i znowu notowałam. Obraz sprawia wrażenie migoczącego, drżącego, nierzeczywistego. Mocny pędzel i delikatne uczucia, ulotność, nieobecność. A jednak jest tam, a para zakochanych czyni go realnym. Kiedy w Google Art Project próbuję oglądać dzieła Van Gogha, mogę tylko myśleć o technice malarskiej. Spróbujcie spojrzeć Gwiaździstą noc nad Rodanem:
https://www.google.com/culturalinstitute/beta/asset/starry-night/uQE3XORhSK37Dw?ms=%7B%22x%22%3A0.2779773965517687%2C%22y%22%3A0.19050980688966138%2C%22z%22%3A12%2C%22size%22%3A%7B%22width%22%3A0.3114754098360656%2C%22height%22%3A0.1936640765092648%7D%7D
Od lat nie jeżdżę do Paryża, a jednak wiem, że jeśli tam pojadę, to po to, by znowu spojrzeć na Gwiaździstą noc nad Rodanem, najpiękniejszy obraz Vincenta van Gogha.
Vincent van Gogh, 30.03.1853 - 29.07.1890. Dziękuję.
Vincent van Gogh przeprowadził się do Arles w lutym 1888 roku, a już we wrześniu namalował Gwiaździstą noc nad Rodanem. Obraz powstał w miejscu nieopodal domu artysty i był drugim, po Tarasie kawiarni w nocy dziełem przedstawiającym kolorystykę nocy. To była nowość, bowiem do tej pory artyści malowali nocne sceny w pracowniach. Van Gogh zauważał problemy pracy w plenerze i pisał o nich w liście do siostry, Wilhelminy: "Prawdą jest, że w mroku nie można dobrze ocenić tonacji, mogę pomylić niebieski z zielonym, czy liliowoniebieski z lilioworóżowym".
Inny fragment tego listu: "Koniecznie chcę teraz malować gwieździste niebo. Często mam wrażenie, że noc jest bogatsza kolorystycznie od dnia, noc jest kolorowa intensywnymi fioletami, błękitami i zieleniami". Widoczna jest fascynacja kolorem i jego odcieniami.
W liście do brata, Theo, datowanym na 28 września 1888 roku tak pisał o powstającym obrazie: "Załączam niewielki szkic 30x30 cm; w skrócie: gwiaździste niebo malowane w nocy, przy zapalonych gazowych latarniach. Niebo jest ciemnoniebieskie, woda to błękit królewski, a ziemia ciemnofioletowa. Miasto jest w kolorze niebieskim i fioletowym. Gaz jest żółty, a odbicia rdzawozłote, przechodzące w zielono-brązowe. Na ciemnoniebieskiej połaci nieba Wielka Niedźwiedzica, skrząca się na zielono i różowo, jej dyskretna bladość kontrastuje z brutalnym złotem gazowych lamp. Na pierwszym planie dwie kolorowe figurki zakochanych".
Właściwie nie trzeba wiele dodawać do opisu obrazu. Listy artysty są świadectwem twórczości z całym jej bogactwem, problemami, fascynacjami. Zastanawiam się, czemu akurat ten obraz i czemu dopiero za trzecim razem zrobił na mnie takie wrażenie. W Amsterdamie zwiedzałam muzeum Van Gogha odkrywając różne okresy jego twórczości, widząc, jak choroba zmieniała postrzeganie świata i skrzętnie notując spostrzeżenia przy niemal każdym obrazie. Ale to właśnie Gwiaździsta noc nad Rodanem, dzieło prezentowane w muzeum d'Orsay w Paryżu (do którego chodzi się przecież podziwiać impresjonistów i secesję), niemal zagubione wśród wielu innych, bo przecież dwa razy tam byłam, widziałam, przeszłam obok... I dopiero ten trzeci raz spojrzałam inaczej. Nie mogłam wyjść z sali. Wychodziłam, siadałam niedaleko, robiłam notatki, wracałam, znowu wychodziłam i znowu notowałam. Obraz sprawia wrażenie migoczącego, drżącego, nierzeczywistego. Mocny pędzel i delikatne uczucia, ulotność, nieobecność. A jednak jest tam, a para zakochanych czyni go realnym. Kiedy w Google Art Project próbuję oglądać dzieła Van Gogha, mogę tylko myśleć o technice malarskiej. Spróbujcie spojrzeć Gwiaździstą noc nad Rodanem:
https://www.google.com/culturalinstitute/beta/asset/starry-night/uQE3XORhSK37Dw?ms=%7B%22x%22%3A0.2779773965517687%2C%22y%22%3A0.19050980688966138%2C%22z%22%3A12%2C%22size%22%3A%7B%22width%22%3A0.3114754098360656%2C%22height%22%3A0.1936640765092648%7D%7D
Od lat nie jeżdżę do Paryża, a jednak wiem, że jeśli tam pojadę, to po to, by znowu spojrzeć na Gwiaździstą noc nad Rodanem, najpiękniejszy obraz Vincenta van Gogha.
Vincent van Gogh, 30.03.1853 - 29.07.1890. Dziękuję.
Komentarze
Prześlij komentarz