Marmury z Partenonu - dyskusja, która trwa od ponad stu lat
4
czerwca 2018
A
to dopiero wiadomość!
Lider
Partii Pracy, Jeremy Corbyn, oświadczył, że jeśli zostanie następnym premierem
Wielkiej Brytanii, odeśle rzeźby z Partenonu do Grecji.
Posągi
i mniejsze rzeźby pochodzące z V wieku p.n.e. znajdują się w British Museum od
1816 roku. To wtedy szkocki szlachcic, lord Elgin (tak, dobrze kojarzycie
"marmury Elgina"), ambasador osmański zabrał je z Aten i wysłał do
Anglii. Oczywiście ta sprawa od samego początku wzbudzała wiele kontrowersji. W
1801 roku lord Elgin zwrócił się z pisemną prośbą do rządu osmańskiego o
wydanie licencji na usunięcie rzeźb z Partenonu. Druga licencja została wydana
w 1810 roku, co pozwoliło Elginowi wysłać "kolekcję" do Anglii kilka
lat później. Sprzedał marmurowe rzeźby rządowi brytyjskiemu z powodu własnego
bankructwa. W 1816 roku rząd brytyjski oświadczył, że kolekcja została nabyta
legalnie.
Dyskusje
trwają właściwie od XIX wieku. Grecja wciąż domaga się zwrotu należących do
niej marmurowych rzeźb. Parlament angielski i British Museum podejmują
dyskusję, ale nic z tego dalej nie wynika. Temat jest bardzo trudny.
Największym dzisiaj przeciwnikiem zwrotu zabytków do Grecji jest Boris Johnson,
minister spraw zagranicznych w rządzie Theresy May. Powiedział, że zabytki
"należą do Anglii i pozostaną w Londynie".
I
jakie jest Wasze zdanie? Bo to, co wydarzyło się sto lat temu to był wielki
skandal, który nigdy nie powinien był mieć miejsca. Stosowano piły, młoty,
materiały wybuchowe. Niszczono Partenon. Odzierać kolebkę naszej cywilizacji z
jej zabytków wykorzystując sytuację polityczną, ekonomiczną i własne wpływy...
Na
zdjęciu: rzeźba z Partenonu
28
stycznia 2019
Marmury
Elgina, czyli posągi i mniejsze rzeźby pochodzące z V wieku p.n.e. znajdujące
się w zbiorach British Museum co parę miesięcy są tematem burzliwej dyskusji. W
czerwcu burzę medialną wywołała wypowiedź lidera partii pracy, Jeremy'ego Corbyna,
który oświadczył, że jeśli zostanie następnym premierem Wielkiej Brytanii
odeśle rzeźby z Partenonu do Grecji.
(Krótko
przypomnę, że szkocki szlachcic, lord Elgin, na początku XIX wieku pełniąc
funkcję ambasadora osmańskiego postarał się o licencję rządową, zabrał rzeźby z
Aten i wysłał do Anglii. Metody, jakimi usuwano posągi z Partenonu były wprost
skandaliczne: używano pił, młotów, materiałów wybuchowych... Lord Elgin z
powodu swojego bankructwa sprzedał rzeźby rządowi brytyjskiemu, który w 1816
roku wydał oficjalne oświadczenie, że kolekcja została nabyta legalnie. I od
tamtego czasu trwa publiczna dyskusja.)
Dzisiaj
znowu mamy temat otwarty. Dyrektor British Museum, Hartwig Fischer oświadczył,
że muzeum nigdy nie zwróci marmurów Elgina. Przeniesienie zabytków z ich
miejsca pierwotnego do muzeum jest przenoszeniem dziedzictwa kulturowego z
kontekstu, ale to przemieszczenie jest także aktem twórczym - mniej więcej
takich słów użył Fischer uzasadniając swoje stanowisko. Grecja wypowiada się o
imperialistycznym patronacie British Museum. Media komentują całą sytuację, a
publiczne placówki kultury milczą.
Fischer
tłumaczy, że rzeźby opowiadają historię naszej cywilizacji i muzeum pokazuje je
w kontekście kultur świata. Partenon, który został ponownie odkryty po latach
zaniedbań w 1687 roku, był pierwotnie świątynią Ateny, ale pełnił także funkcję
kościoła chrześcijańskiego i meczetu. Fischer, zdaje się, broni się tym, że
żadne dzisiejsze muzeum nie jest właścicielem eksponowanych dzieł, ale tylko przechowuje
je dla naszej kultury. To oczywiście, moje zdanie, w żadnym razie nie
tłumaczące decyzji dyrektora British Museum, próbuję sama sobie wyjaśnić tak
kategoryczną odmowę i wyciągnąć wnioski z licznych wypowiedzi na przestrzeni
wielu miesięcy. Między muzeum a urzędnikami greckimi dialog nie istnieje pomimo
tego, że brytyjska opinia publiczna skłania się ku zwrotowi zabytków. Jak
wspomniałam wyżej, także członkowie rządu zabierają głos w tej sprawie. Chociaż
także bardzo różny, bo minister spraw zagranicznych jest zdecydowanie przeciwny
odesłaniu marmurów do Aten. Grecja po raz pierwszy zażądała zwrotu zabytków w
1832 roku. Od tego czasu właściwie brak dialogu.
Na
zdjęciu: posąg Dionizosa, rzeźba z przyczółku wschodniego Partenonu
24
marca 2019
Znowu
otwiera się dyskusja o marmurach Elgina z obecnych zbiorów British Museum. W
Wielkiej Brytanii sprawa jest właściwie bezdyskusyjna, rzadko pojawiają się
głosy postulujące zwrot rzeźb do Grecji. Natomiast w debacie międzynarodowej
sprawa się komplikuje.
Pod
koniec stycznia dyrektor muzeum, Hartwig Fischer, został wykluczony z pewnych
kręgów za swoje komentarze dotyczące marmurów Partenonu. Udzielając wywiadu
greckiej gazecie "Ta Nea" oświadczył, że British Museum jest
prawowitym właścicielem marmurów i nigdy nie zaakceptuje przeniesienia rzeźb do
Partenonu. Oczywiście co jakiś czas pojawiają się takie kontrowersyjne
wypowiedzi, które burzą spokój i wywołują ponowną dyskusję. Obecnie wywołały ją
słowa o rzekomym "akcie twórczym" jakim było przeniesienie marmurów
do Anglii. Sekretarz Międzynarodowego Stowarzyszenia Zjednoczenia Rzeźb
Partenonu, George Vardas spytał "co było takiego twórczego w niszczeniu
świątyni i grabieży antycznego dziedzictwa narodowego"? Muzeum opiera się
jednak na akcie własności i chociaż same pozwolenia udzielane lordowi Elginowi
przez rządzących wówczas w Grecji Turków otomańskich są wątpliwej jakości i
łatwe do podważenia, to już akt prawny z 1816 roku był wynikiem legalnego
głosowania Parlamentu. Marmury nabyto za cenę 35 tysięcy funtów (dziś to
wartość około miliona funtów). Kolejne akty wydawane przez Parlament
podtrzymują dawną decyzję i na tym opiera się dyrektor muzeum. Jednak ten akt
jest ważny tylko w Wielkiej Brytanii. Nie ma czegoś takiego, jak międzynarodowy
tytuł własności. Jako przykład można podać wyroki sądu amerykańskiego, który
odmówił uznania tytułu własności do dzieł sztuki, które zostały skradzione za
granicą, nawet jeśli taki tytuł został uzyskany w kraju pośredniczącym w
sprzedaży. Dyskusja zatem toczy się teraz wokół kwestii tytułu własności.
Wielka Brytania powinna przyznać, że tytuł jest prawem krajowym i nie
gwarantuje automatycznie praw na poziomie międzynarodowym. To, co wydarzyło się
na początku XIX wieku w Grecji było zwykłą grabieżą i skandalicznym
zachowaniem. Łapówki, używanie środków wybuchowych, pił i młotów do faktycznego
splądrowania świątyni było okropne i skoro Wielka Brytania poczuwa się do
takiej odpowiedzialności za te marmury, które nie są jej własnością (nie są
niczyją, są naszym wspólnym dziedzictwem, fragmentem historii nas wszystkich),
powinna z wielką starannością przekazać je tak wraz z gotowością zadbania o ich
właściwe wyeksponowanie. Brytyjczycy mają wszak wielkie doświadczenie, dbali o
te dzieła sztuki przez ostatnie dwieście lat i zachowali je w doskonałym
stanie. Uważam, że trzeba to potraktować z szacunkiem i pozwolić Anglikom nadal
brać czynny udział w życiu tych marmurów. Ale powinny wrócić do Grecji.
Zdarzały się wypożyczenia niektórych rzeźb i był to akt pozytywny, chęć
współpracy. Kiedy jednak wybucha kolejna medialna dyskusja, padają słowa, które
przekreślają możliwości kooperacji. A wcale nie musi tak być. W 2006 roku
Metropolitan Museum zwróciło wiele antyków do Włoch na zasadzie wypożyczenia
(to uproszczona definicja) i współpraca między tymi dwoma krajami układa się
dobrze w tej kwestii. Angielski rząd (bo to dyskusja na poziomie rządowym, nie
tylko zarządu muzeum) obawia się, że wypożyczone dzieła nie zostałyby nigdy
zwrócone. Dlatego chce się zabezpieczyć wypożyczeniem innych dzieł na czas
umieszczenia marmurów Elgina w ich pierwotnym miejscu. Dialogu między Londynem
a Atenami w tej kwestii właściwie nie ma. Szkoda. Londyn na pewno skorzystałby
na takiej umowie, bo Grecja oferuje wypożyczenie takich dzieł, jak mykeńska
biżuteria, posągi z brązu, archaiczne rzeźby ze świątyń. A marmury z Partenonu
mogłyby "na chwilę" wrócić na swoje dawne miejsce. Cóż to byłaby za
wzruszająca historia w tej, możliwej przecież, kulturalnej wymianie.
Na
zdjęciu: metopa z fragmentem bitwy między Centaurami a Lapidami
7
września 2019
Dalszy
ciąg sprawy „marmurów Elgina”. Krótko dla tych z Was, którzy nie kojarzą, a ja
jestem tu po to, by wyjaśniać: lord Elgin na początku XIX wieku usunął z
Partenonu część marmurowych rzeźb, dekoracji, inskrypcji i architektonicznych
elementów za pomocą łomów, materiałów wybuchowych i innych skandalicznych nawet
na tamte czasy metod. Następnie sprzedał kolekcję (przykro to tak nazywać, ale
brak mi słowa) rządowi brytyjskiemu. Właściwie od samego początku pomiędzy
Wielką Brytanią i Grecją trwa burzliwa dyskusja na temat zwrotu zagrabionych
marmurów. Opisywałam tą historię przy okazji każdej większej wzmianki w prasie,
zachęcam do poszukania na mojej stronie lub wejścia w link poniżej i
przeczytania całej historii, zebranej z różnych wpisów. Dodam jako ciekawostkę,
o której nie pisałam, że lord Elgin w 1803 roku konsultował się z Antoniem
Canovą w sprawie postępowania z marmurami partenońskimi, ale rzeźbiarz odmówił
porady, bo uznał, że rzeźby ulegną zniszczeniu. Tak się stało, bo Elgin pociął
niektóre marmury na kawałki dla łatwiejszego transportu i tym samym uszkodził
je bezpowrotnie. Dodatkowo podczas podróży morskiej, statek Mentor zatonął u
wybrzeży Matafan, a zabytki zostały odzyskane dopiero po dwóch latach na koszt
lorda Elgina.
Długa
historia brutalnie wyrwanych z Partenonu zabytków otrzymała właśnie kolejny rozdział,
bo dyrektor Muzeum Brytyjskiego, Hartwig Fischer, oznajmił, że Wielka Brytania
nie odda marmurów. Grecja chce wypożyczyć marmury na wystawę organizowaną w
2021 roku z okazji 200-lecia odzyskania niepodległości (1 stycznia 1822 roku
udało jej się uwolnić od Imperium Osmańskiego), ale Londyn stawia warunek:
„tylko jeśli uznacie, że są nasze”. Prośba do rządu brytyjskiego została
wystosowana przez premiera Grecji, Kyriakosa Mitsotakisa, który w zamian
zaproponował Londynowi wypożyczenie innych starożytnych dzieł. Wśród nich są
takie, które nigdy nie opuszczały Grecji. Premier Grecji w gazecie „The
Observer” wyjaśnił także, że Partenon nie jest własnością Grecji, ale jest
częścią dziedzictwa kulturowego całego świata i warto pokazać go w całości takim,
jakim był przed usunięciem „marmurów Elgina”. Taka sama prośba została wysłana
do Luwru, gdzie znajduje się część fryzu z Partenonu. Jednak Londyn stawia
przytoczony wyżej warunek. Jeśli Grecja nie uzna prawa British Museum do
przechowywania tych rzeźb i że należą one do Wielkiej Brytanii, umowa nie
dojdzie do skutku. Minister kultury Grecji, Lina Mendoni wyjaśniła w greckiej
telewizji Skai, że „prawa nie mogą pochodzić z kradzieży” i że stanowisko
Grecji w tej sprawie nie zmieni się, ale nie ma to nic wspólnego z planowaną
wystawą i wypożyczeniem tych dzieł. Oczywiście przy okazji wypowiadają się
także inni politycy, także poprzedni premier, Alexis Tsipras, skrytykowany od
razu za to, że za jego rządów sprawa nie została posunięta o krok. W każdym
razie ten rozdział jeszcze się nie kończy, bo Londyn nie otrzymał oficjalnego
wniosku o wypożyczenie dzieł, sprawa na razie toczy się w mediach.
Moim
zdaniem Londyn słusznie obawia się, że Grecja nie zechce oddać fragmentów
Partenonu tym bardziej, że świat prawdopodobnie ją poprze. I tak naprawdę to
Grecja ma prawo do przechowywania marmurów w miejscu ich pierwotnego życia.
Cała sprawa od początku była wykorzystaniem sytuacji dla zwykłej grabieży i nie
dziwię się, że Grecja nie chce uznać prawa Wielkiej Brytanii do posiadania tego
fragmentu dziedzictwa. Z całym szacunkiem dla wyjątkowości ich traktowania, bo
British Museum dba o nie od początku tak, jak należy dbać o dzieła sztuki.
Wiemy, że ekonomicznie zabytkom lepiej w Anglii, ale skoro to dziedzictwo
światowe, każda z instytucji ma prawo i właściwie moralny obowiązek włączyć się
w jego ochronę.
W
zbiorach British Museum znajdują się: 75 metrów (ze 160) oryginalnego fryzu, 15
z 92 metop, 17 figur szczytowych oraz wiele pojedynczych elementów
architektonicznych (to Partenon), kariatyda, kolumna i inne fragmenty
(Erechtejon), elementy architektoniczne Propylei, cztery płyty fryzu i elementy
architektoniczne świątyni Ateny Nike.
Zachęcam
Was do dyskusji na ten temat. Dzisiaj warto zabierać głos właśnie w takich
sprawach, w naszych wspólnych, przecież musimy wiedzieć, co było przed nami,
żeby istnieć, być.
Na
zdjęciu: wzgórze Akropol w Atenach
Moim zdaniem rzeźby powinny wrócić na swoje miejsce. To tak samo jakby Grecy wywieźli Big Bena do Aten.
OdpowiedzUsuń