Piotr Pasiewicz. Organic movement


Jeśli sztuka nie opowiada nam o świecie, w którym żyjemy, jeśli nie sprawia, że zaczynamy zadawać pytania, że znajdujemy więcej pytań, niż odpowiedzi, otóż taka sztuka nie ma racji bytu.

W filmie Pasiewicza mamy do czynienia ze spotkaniem dwóch materii i nieskończonym stwarzaniem. Artysta jest tu organiczną formą w stałym ruchu. Ograniczonym przestrzenią „tkanki miejskiej”, co nasuwa mi od razu myśl o właściwym wykorzystaniu tego określenia, które ostatnio robi taką karierę we wszelkiego rodzaju opisach miast. Odkrywam, że miasto, ulica, architektura są takim samym żywym organizmem poruszającym się we własnym tempie, innym od mojego tempa, czyli mojej osi świata. Klatka po klatce filmu przestrzeń tworzy swoją energią człowieka i powoduje jego ruch. Klatki filmu zmieniają się płynnie, ale wolno, tak, by można było zapamiętać każdą formę stwarzaną z ludzkiego ciała. I każdą ingerencję wielu organizmów: brud na ubraniu artysty powstały z połączenia jego ciała z ciałem ulicy, wygięta rynna od uderzenia lub oparcia się przypadkowej osoby z ramieniem Pasiewicza wpasowującym się w zagłębienie, graffiti na murach jako świadectwa czyjejś obecności. Ale z form tworzonych przez ciało artysty można przejść krok dalej – do jego grafik. Jakkolwiek wiele linorytów nie powstanie, nieskończoność zmieniającej się tkanki nie zdoła się zamknąć w stałej formie. Cykle obrazów i grafik ukazujące wielokształty to wyodrębnione przez przestrzeń żywe organizmy. Linie przecinające te formy stanowią ich ruch. W niektórych obrazach artysta eksperymentuje z fakturą nakładanych farb, by uzyskać efekt trójwymiarowości. Moim zdaniem nie jest to konieczne dla zrozumienia tego, że wciąż jesteśmy w ruchu i w przestrzeni, te na pozór chaotyczne linie oddają całe spektrum drgań i ruchów. 


Atutem filmu jest jego wieloforma, nie tylko postrzegana tak, jak Pasiewicz ją stwarza w swoich obrazach i grafikach. To także połączenie obrazu, dźwięków miasta z jego szumem na stałym poziomie, barwność bieli i czerni, najtrudniejszych kolorów, niedopowiedzenia emocji bohatera filmu z oczywistym pytaniem, czy bohaterem jest artysta, czy miasto wyodrębniające go ze swojej tkanki.

Czy sztuka oglądana jak spektakl oddala się od właściwego kontekstu, czy go przybliża? I jaki jest ten właściwy kontekst? Czy powinniśmy się zastanawiać, „co artysta miał na myśli”? Czy raczej znaleźć własną odpowiedź? Każdy z nas widzi coś innego, przefiltrowanego przez własne doświadczenia, przeczytane książki, obejrzane filmy, przeżyte miłości. Pasiewicz przekonał mnie do ruchu jako stałego elementu bytu. W sztuce szukam chwil zatrzymanych kadrem, jednak film z jego powolną akcją jest wytłumaczeniem tego, czym jest czas.



Piotr Pasiewicz, ur. 1979, absolwent Łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, tworzy grafikę warsztatową, malarstwo, rysunek, performance, videoart i krótkie formy filmowe. Uczestnik wielu wystaw w kraju i za granicą, laureat wielu nagród. 

Komentarze

Popularne posty