La Beffana - opowieść dla rodziców i dla dzieci

Oto legenda pewnej kobiety uznanej za wiedźmę. Czy wiecie jednak, jak zaczęła się jej historia? Czy wiecie, że była ona symbolem starego roku, tak starego, jak ona sama, a dary, które przynosiła były pomyślnymi symbolami roku, który właśnie się zaczynał?

W tradycji chrześcijańskiej historia Befany połączyła się z tradycją Trzech Mędrców. Jak pamiętacie, w pewną mroźną, zimową noc trzej Mędrcy: Baltazar, Kacper i Melchior podczas długiej podróży do Dzieciątka Jezus, nie mogli znaleźć drogi do Betlejem. Poprosili o pomoc starą kobietę i zaproponowali jej wspólną podróż, ta jednak odmówiła. Kiedy Mędrcy odeszli, kobieta pożałowała, że nie poszła z nimi. Nazbierała worek słodyczy i podążyła ich śladem, niestety nie mogła ich już odnaleźć. Zmartwiona pukała do drzwi każdego mijanego domu i mieszkającym w nich dzieciom dawała po cukierku w nadziei, że każde kolejne może być Jezusem.
Historia wg Giampaolo Perugini z 2007 roku:
We wsi niedaleko Betlejem mieszkała kobieta o imieniu Befana. Była piękna i miała kilku zalotników, niezbyt często jednak bywała w dobrym humorze. Niemal codziennie krytykowała sąsiadów. Od dziecka była samolubna i miała obsesję na punkcie sprzątania. Zawsze miała miotłę w ręku i potrafiła zamiatać tak szybko, że obserwującym ją ludziom wydawało się, że Befana nad nią lata. Nigdy nie wyszła za mąż, bo wielokrotnie odrzucała oświadczyny, albo zalotnicy poznawszy jej charakter sami odchodzili. Jej charakter sprawił, że kiedy zaczęła się starzeć, we wsi nazwano ją czarownicą. Bardzo rozzłościło to Befanę i nikt nigdy nie zobaczył już jej uśmiechu. Przestała ufać ludziom. Kiedy nie sprzątała swoją miotłą, siadała i robiła skarpety. Nie robiła ich dla innych, ale dla siebie, by uspokoić nerwy. Była zbyt dumna, by się przyznać, że potrzebuje towarzystwa innych ludzi i że tęskni za miłością. Mijały kolejne lata i Befana stawała się coraz starsza i coraz brzydsza. Ludzie nienawidzili jej coraz bardziej, a im bardziej była znienawidzona tym mocniej stroniła od ludzi i złorzeczyła im. 
Kiedy Befana miała już 70 lat w wiosce pojawiła się karawana. Przybyło mnóstwo ludzi na wielbłądach i trzech bogato ubranych mężczyzn. Befana odkryła, że są oni królami i bardzo się zaciekawiła. Królowie rozbili obóz w wiosce. Chcieli odpocząć przed dalszą podróżą do Betlejem. Mroźnym wieczorem, 5 stycznia, kiedy Befana siedziała w domu i robiła skarpetę usłyszała pukanie do drzwi. Wystraszona i zaciekawiona otworzyła i ujrzała jednego z królów, który grzecznie zapytał, czy może wejść. Zaskoczona Befana zanim zdążyła pomyśleć, odpowiedziała, że zaprasza i wskazała królowi krzesło. Król spytał, czy może przenocować w jej domu, a Befana nie śmiała odmówić. Rozmawiali o jego podróży (czyż nie brzmi to cudownie?: "rozmawiali o jego podróży"), o tym, że oni, we trzech, idą odwiedzić dziecko, które ocali świat przed egoizmem i śmiercią. Że niosą mu złoto, kadzidło i mirrę. I tak, w trakcie rozmowy, król spytał, czy Befana chciałaby pójść z nimi do tego dziecka, które ma ocalić świat. Ale ona nie mogła. Od lat nie opuszczała swojego domu. Pytanie króla wprawiło ją w zakłopotanie, a jednocześnie uszczęśliwiło ją, bo krótko po ty, jak odmówiła, król spytał, czy Befana zechciałaby przekazać dar od siebie dla Dzieciątka. W nocy, gdy król spał, stara kobieta zostawiła jedną ze swoich skarpet podpisaną "dla Jezusa". Słowa króla o tym, że darowanie komuś czegoś od siebie, z serca, jest dobre nawet wtedy, gdy ta osoba cię nie zna, wydały jej się piękne.
Minęło trzydzieści lat. Befana stała się stuletnią staruszką. Spotkanie z jednym z Trzech Króli bardzo ją zmieniło, stała się łagodniejsza i nawet mieszkańcy wioski coraz częściej pukali do jej drzwi. Pomogli jej posprzątać dom, bo z powodu starości nie miała już na to siły. Wszystkim, którzy przychodzili jej pomóc Befana dawała skarpetki. To były dobre skarpetki, zrobione porządnie, ciepłe i ładne. Kiedy je darowała, stawała się milsza i zaczęła się uśmiechać. 
Ale te trzydzieści lat to był czas dojrzewania Jezusa. Z Nazaretu zaczęły przychodzić wieści o Zbawicielu. Mówiono o Mesjaszu przewidzianym w Piśmie. O cudach i o tym, że dawno temu to do niego wędrowali Trzej Królowie ze Wschodu. Befana zrozumiała, że Jezus był tym dzieckiem, do którego ona nie miała odwagi się udać. I każdej nocy od uświadomienia sobie tego, czego nie zrobiła, płakała nad nędznym darem, który przekazała Dzieciątku. 
Kiedy Jezus został ukrzyżowany i zmartwychwstał Befana miała 103 lata. Każdego dnia płakała i modliła się o przebaczenie swoich złośliwości wobec ludzi i tego, jak była bardzo samolubna. Chciała nowej szansy, ale wiedziała, że jest już za późno. Aż pewnej nocy Jezus ukazał się Befanie we śnie. Powiedział, że jej przebacza i że daje jej życie i zdrowie na wiele kolejnych lat. Że będzie mogła latać na swojej miotle od krańca do krańca ziemi i nosić skarpetki pełne słodyczy dla każdego dziecka. Ale w tym śnie Jezus postawił warunek: dziecko musi być grzeczne, bo jeśli takie nie będzie, Befana podaruje mu skarpetkę pełną węgla z nadzieją na poprawę w następnym roku. 
I Befana tak czyni od dwóch tysięcy lat. 
Wszystkiego dobrego na święto Befany!

Pisząc artykuł korzystałam z włoskich stron CittaFirenze i RivistaFiorentina oraz z blogu Giampaolo Perigini. Dziękuję. 

Komentarze

  1. Przepiękny blog, tak ciekawie Pani opisuje, a Marine Abramovic uwielbiam,dziekuje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty